TEKSTY / WRITINGS




Transkrypcja / Transcription


MAŁGORZATA MALINOWSKA


Agata Szymanek w swych poszukiwaniach artystycznych podejmuje temat wspomnień. Na popularnonaukowym portalu Focus.pl przeczytałam niedawno tezę: “Owady tworzą fałszywe wspomnienia, tak jak ludzie”. Pomijając dyskusyjną moim zdaniem metodę badania tego zjawiska u pszczół, budzi się w nas protest wobec kwestionowania wspomnień jako źródła wiedzy i części osobistego uczestnictwa w życiu. Przyjmujemy co prawda, że nasz osąd w jakiejś kwestii może być mylny, jednak co do przeżyć i emocji jesteśmy skłonni przypisywać im wyłącznie prawdę, przynajmniej subiektywną. Tymczasem poznając prace Agaty Szymanek zaczynamy przypuszczać, że przytoczona teza może być prawdziwa. Punktem wyjścia dla artystki były albumy przyrodnicze, znajdowane w antykwariatach i zakurzonych biblioteczkach. Znajdujące się w nich zdjęcia są czarno-białe, a do tego jakość druku pozostawia wiele do życzenia. W efekcie zaciera się lub wyostrza kontrast, pojawia się “ziarno” lub następuje rozmycie konturów. Dla osób z pokolenia lat 70. i wcześniejszych były to książki aktualne, ukazujące intrygujący świat zwierząt, roślin i egzotycznych krain, których, poza nielicznymi programami w telewizji, nie można było inaczej poznać. Co ciekawe, zamieszczone tam ilustracje postrzegało się wtedy jako oddające rzeczywistość. Myśląc o tym teraz, sięgnęłam po moją ulubioną w dzieciństwie książkę: “Wielki atlas zwierząt” V. J. Stanka z 1983 roku. Pamiętałam, że zdjęcia w nim były “jak żywe” i niezwykle działały na moją wyobraźnię. Tymczasem… Kiedy dzisiaj oglądam tę publikację pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest fatalna jakość czarno-białych zdjęć. Kolory zwierząt, które pamiętam, pochodziły z drobiazgowych opisów, zamieszczonych pomiędzy ilustracjami. To umysł czytelnika łączył te elementy, wyostrzając przy okazji obraz i dodając wrażenie zapamiętanego przy innej okazji ruchu. Pamiętamy więc wizje umysłu, nie zaś prawdziwe obrazy. Proces ten musi zadziwiać zwłaszcza ludzi młodych, z pokolenia Agaty Szymanek, dla których albumy czarno-białych zdjęć przyrodniczych nigdy nie były aktualne. Skłania to również do zastanowienia nad naturą wszystkich naszych wspomnień. Artystka w swoich obrazach ukazuje świat czarno-białych ujęć, podkolorowanych wtórnie przez umysł obserwatora. Zachodzą także inne zjawiska, charakterystyczne dla ludzkiej pamięci: przeskalowanie niektórych obiektów, skupienie uwagi na jednym, z reguły nic nie znaczącym, lecz specyficznym detalu, łączenie w jednym obrazie elementów z różnych, niepasujących do siebie sytuacji. Szymanek stosuje przemyślane kompozycje, podkreślające dynamikę zastygłą w bezruchu. Jej obrazy są bardzo plastyczne dzięki mocnemu modelunkowi światłocieniowemu i świadomie stosowanej kolorystyce. Powstałe w ten sposób dzieła są bardzo intrygujące i nowatorskie. Stanowią dla odbiorcy rodzaj rebusu, okazję do skonfrontowania się ze wspomnieniami własnymi lub “zapożyczonymi”. W nieco podobny sposób budowana jest poetyka fotogramów. Agata Szymanek tworzy je zestawiając dwa różne archiwalne zdjęcia, niezwiązane ze sobą tematem ani skalą. Następuje przeniknięcie obu kompozycji, motywów i świateł. Efekt potęguje wyeksponowanie fotogramu na light boksie, który napełnia pracę wewnętrzną emanacją światła, niczym obrazy na ekranie naszej nie zawsze prawdziwej pamięci.



In her artistic explorations, Agata Szymanek takes up the topic of memories. In the popular science portal Focus.pl I recently read the following thesis: Insects create false memories, just as humans do”. Not to go into the method of testing phenomenon in bees - problematic in my view - we are outraged by the questioning of memories as a source of knowledge and part of personal participation in life. We concede, admittedly, that our judgement of a given question might be wrong, but as far as our experiences and emotions are concerned, we are inclined to see them as absolutely true, at least in the subjective sense. However, when watching the works of Agata Szymanek , we begin to suspect that the quoted thesis might be true. The artist’s point of departure were nature albums, found in second-hand boosters and dusty bookcase. The photographs discovered in them are black and white, and the quality of print is far from perfect. As a result, the contrast might be blurred or sharpened, “grain” may appear or contours may become fuzzy. For people born in the 70s and earlier, these were contemporary publications., showing the intriguing world of animals, plants and exotic lands, which, apart from rare TV shows, were impossible to explore in any other way. Interestingly, the illustrations in these books were perceived back then as reflective reality. Thinking about this now, I picked up my favourite childhood book: V. J. Stanek’s “The Great Atlas of Animals” from 1983. I remembered the photos in in to be “lifelike” and having an extraordinary effect on my imagination. In fact… when I look at the publication today, the first thing that strikes me is the horrible quality of black-and-white photographs. The colours of animals, preserved in my memory, came from detailed descriptions printed between the illustrations. It was the reader’s mind that combined these elements, at the same time adding focus to the images and combining it with motion, remembered on another occasion. So, we remember the mind’s visions rather than actual images. This process must be astonishing especially to the young people, from the generation of Agata Szymanek, since for them albums of black-and-white nature photography were never part of their present. This also inspires reflection on the nature of all our memories. In her painting, the artist shows a world of black-and-white frames, with colour added later by the viewer's mind. Other phenomena takes place, also characteristic for human memory: certain objects change their scale, attention is focused on one, usually insignificant, but specific detail, elements from different, clashing situations are combined in one picture. Szymanek uses measured compositions, emphasising a dynamism frozen still. Her paintings are very plastic thanks to strong modelling with light and dark as well as very consciously used range of colour. The works produced this way are surprising, intriguing and innovative. They are a kind of puzzle for the viewer, an opportunity to confront memories - be they our own or “borrowed”. The poetics of photograms is constructed in the similar way. Agata Szymanek creates them by juxtaposing two different archival photographs, not connected by their subject or scale. Both compositions, their motifs and their light interpenetrate. The effect is reinforced by displaying the photograms on light boxes, which fill the works with an internal emanation of light, just like images on the screen of our -not-always-true memory.

Małgorzata Malinowska, Tekst kuratorski do wystawy Transkrypcja, Sosnowieckie Centrum Sztuki Zamek Sielecki, Sosnowiec,  2015,

//////////////////////////////////////////////////////////

Recenzja dyplomu


DR JAKUB ADAMEK



     Na korytarzu stały, oparte o ścianę sporych rozmiarów obrazy.  Nie były szczególnie kolorowe, raczej szare, monochromatyczne, jedynie gdzieniegdzie z lekkimi akcentami spranego koloru. Przechodzący profesorowie i studenci robili wrażenie zainteresowanych. Czyżby już znali autorkę i tylko potwierdzali ich wartość?; Czy było coś jeszcze, co nie pozwalało im obojętnie przejść obok? Być może temat jakiś kontrowersyjny, ale przecież obrazy są właściwie abstrakcyjne i na pierwszy rzut oka trudno zgłębić problem. Spróbuję zatem zastanowić się, co takiego jest w obrazach Agaty Szymanek, co wywołuje nawet po ulotnym kontakcie z nimi szereg dociekliwych pytań.  


     Pierwsze z nich zdaje się dotyczyć materii, z których są zbudowane abstrakcyjne formy. W obrazach Agaty mamy bowiem rozmaite faktury, powłoki, które muszą mieć coś wspólnego, najogólniej mówiąc z  naturą. Jak sama twierdzi, zajmuje się obserwacją mieszaniny, jaka powstaje na skutek obcowania form organicznych i nieorganicznych. Uważa, że istnieje tam sprzeczność przyciągająca wzrok. Domyślam się, że artystka kontempluje zastaną rzeczywistość i próbuje zrozumieć wciąż narastający spór między wyznawcami  technologii, a zwolennikami natury. Cytat z pracy „Tworzę obrazy, w których staram się określić własny, intymny odbiór natury”. „Zdolność przyrody dtransgresji jest dla mnie fascynująca, dlatego moje przedstawienia to hybrydyczne formy skonstruowane z elementów świata naturalnego”. Koniec cytatu. W swojej pracy teoretycznej analizuje problem relacji człowieka i natury, ale w kontekście naukowych doświadczeń takich dyscyplin jak bioetyka i etyka środowiskowa. Najwyraźniej przeszkadza jej ciągły brak wzorców czy wykładni, dotyczących funkcjonowania człowieka na Ziemi, jego wpływu na środowisko i zrównoważonej gospodarki zasobów naturalnych.  Modyfikowane i mutowane wiekami ludzkich interwencji życie na Ziemi, przybrało już taki kształt, że trudno jednoznacznie oddzielić naturalne od nienaturalnego. Wpływ jaki człowiek wywiera na swoje otoczenie, a właściwie jego wielkość i destrukcja domaga się dziś nowatorskich posunięć w obszarze badań ekologicznych i weryfikacji antropocentrycznych poglądów.  


      Działania plastyczne Agaty zmierzają do unaocznienia przemiany jaka ma miejsce w przyrodzie. Zarówno tam, jak i na obrazach miksują się i splatają płaszczyzny o znajomych materiach, zwykle do siebie nieprzystających, ale egzystujących w jednym systemie. Artystka zdziera z roślin i zwierząt zewnętrzne warstwy i zderza je ze sobą zyskując nieoczekiwane efekty. Krokodyl, skała, las, woda, nieczytelne w pierwotnym znaczeniu u Agaty definiują się od nowa. Migoczące detale naturalnych powłok ocierają się o czytelne elementy pejzażu, w którym można wyróżnić zjawiska pogodowe. Zazwyczaj są to niepokojące chmury, mroczne zachody słońca, a niekiedy bliżej nieokreślone kosmiczne mgławice. Wokół rozpoznanych fragmentów ciał, kości, piór, tkanin, law i magm przetaczają się masy rozrzedzonego powietrza, niepowodującego jednak ochoty napełnienia płuc. Dym, lekkie zabarwienie, ciężkość aktywnej chmury prowadzą odczucia do strefy zagrożenia znanej z filmów apokaliptycznych. Czy autorka po cichu ostrzega nas i siebie wizualizując naszą przyszłość? Jest jednak jeszcze parę elementów dających nadzieję. Poza ogólną witalnością bijącą z obrazów egzemplifikowaną przez niesamowity kontrast kolorystyczny i formalny na jednym z obrazów pojawiają się ptaki na innym ludzie. Ktoś mógłby zauważyć, że ptaki w ferworze opuszczają stracone miejsce - ogólna wymowa obrazu jest smutna, a ludzie maszerujący za czaszką jakiegoś prehistorycznego zwierza właśnie doszli do wniosku, że nie mają tu już czego szukać – ogólna wymowa obrazu również jest smutna. Ja staram się dostrzec żywe organizmy, które podejmują decyzję być może ostateczną ale mogącą mieć pozytywne skutki. W swojej pracy teoretycznej Agata pyta się ważnych tego świata czy znają drogę dla naszego gatunku, ale oni chyba nie znają odpowiedzi, więc pozostaje troska i lęk wyrażone w jej obrazach. Każdy z nich to trochę inna historia. Mamy agresywne zestawienia oparte na dynamicznej kompozycji i kontrastujących barwach. Są przedstawienia skupione na realistycznych kształtach. Jest jeden subtelny jakby nie z tego zestawu, zbudowany na centralnej kompozycji. Co przedstawia i czego jest symbolem nie chcę na razie wiedzieć, zapytam jak napiszę ten tekst. Teraz jest śladem, pierwotnym zaczynem natury czymś nad wyraz surrealistycznym i realnym zarazem. Jest zdobyczą dla polującego z mikroskopem i subtelnym znakiem kobiecości. Wizualnie nieco ucieka z zestawu co nie przeszkadza postawieniu hipotezy, że od niego wszystko się zaczęło. 


     Obrazy Agaty to mutacja znaczeń. Tak jak w naturze mutują się gatunki tworzą nowe zjawiska tak u Agaty pierwiastki fauny i flory rodzą coś wspólnego. Oglądając i kontemplując cały zestaw odnoszę wrażenie jakbym siedział w niemym kinie i wpatrywał się w zastygłe kolaże nachodzących na siebie filmów. Stara taśma, brudna z zaciekami jednego koloru skacze z klatki na klatkę ,a wszystkiemu towarzyszy równie okaleczony dźwięk. Z obrazu na obraz dźwięk zamiera i ożywia się, instrumenty się plączą, nie tworzą całości, korespondują indywidualnie z każdym przedstawieniem. To nie jest cały film. Zapytałem autorkę co było pierwsze w stosunku do prac dyplomowych i skąd w ogóle takie malarstwo. W odpowiedzi padło hasło – kolaż. Od jakiegoś czasu Agata przeszukuje antykwariaty i wyciąga skąd się da stare albumy, wyblakłe fotografie z naturą. Odnajduje w nich upływający czas i jednocześnie swoisty komentarz do aktualnej kondycji przyrody i świata w którym żyjemy. Poza pobraniem próbek z gazet robi coś więcej. Wycina, skleja, łączy w całość. Widziałem te kolaże i wiem, że są mocne i bardzo wymowne. Po co więc to jeszcze malować? Przecież mogłyby z powodzeniem funkcjonować jak ma to miejsce choćby u Elen Gallagher, której twórczość głównie opiera się na znalezionych materiałach albo u Daniela Horowitza, który dokładnie jak Agata wykorzystuje stare książki, encyklopedie czy vintageowe reklamy. Powodem malowania kolaży mógłby być charakter studiowanego przez nią kierunku, albo kwestia skali czyli przełożenia tych samych przekazów tylko na większych formatach. Pierwszy powód nie wydaje mi się wystarczający, drugi owszem z uwagi na niewielkie rozmiary zdjęć. Sądzę, że jest w tym jeszcze coś. Coś, co  określiłbym elementem poświęcenia. Nie chodzi mi o trud malowania ale raczej o skupienie uwagi, swych emocji, swojego osobistego przekonania na powziętym temacie. W malarstwie Agaty Szymanek dobrze funkcjonują dwie podstawowe determinanty odpowiedzialne za jakość pracy. To świetny warsztat i piękne idee. 


     Parę słów o aneksie. Artystka ma już swoje stare fotografie. Część tnie i tworzy kolaże, resztą się bawi. np. przykłada do szyby i widzi to co każdy z nas zna - nakładające się obrazy. Nie są to już części przyrody tylko fragmenty miast, budowli, fabryk. Nałożenia podświetlone tworzą na początku przypadkowe formy graficzne, potem autorka zaczyna nad nimi panować. Dobiera i zestawia już wyselekcjonowane zdjęcia potem dokonuje druku obustronnego w większej skali i prezentuje podświetlone. Małe odkrycie w postaci nakładających się w książce zdjęć wynika z gramażu papieru a u Agaty przekształca się w dojrzały cykl.


      Poszukiwanie źródeł powstania prac i inspiracji mających wpływ na kształt dzieła to rola recenzenta ale nie zapominam słów Gertrudy Stein: oczyścić sztukę z ustalonych, a niejednokrotnie narzuconych ram. Pozbyć się oczekiwań, nie doszukiwać się powodów, przyczyn i inspiracji danego dzieła. Należy spojrzeć nieopatrzonym okiem.

Jestem przekonany że autorka zasługuje na tytuł magistra sztuki.



////////////////////////////////////////////////////////////


O kolażach 


ANNA DUDA




"Amorficzne kształty, niesprecyzowane, jakby odrealnione obiekty, skłaniają do zastanowienia się nad problemem realności przyrody i dominacją człowieka w środowisku naturalnym. Ulega ono przekształceniu i degradacji nie tylko na skutek postępu cywilizacji, ale również zmienia się pod wpływem dominacji symbolicznej, w przestrzeni wizualnej reprezentacji."


W kolażach Agaty Szymanek można zauważyć wyraźny punt wyjściowy – kształt, który pobudza wyobraźnię artystki, ale przede wszystkim jej wątpliwości. Są to emocje niejednoznaczne, związane z nieokreślonością i tajemniczością samej przyrody. Czy możemy do końca odkryć tajemnice biologicznych przekształceń i procesów rozwoju różnych form fauny i flory? Czy obserwując przyrodę możemy być pewni, co tak naprawdę jest przedmiotem oglądu? Amorficzne kształty, niesprecyzowane, jakby odrealnione obiekty, skłaniają do zastanowienia się nad problemem realności przyrody i dominacją człowieka w środowisku naturalnym. Ulega ono przekształceniu i degradacji nie tylko na skutek postępu cywilizacji, ale również zmienia się pod wpływem dominacji symbolicznej, w przestrzeni wizualnej reprezentacji. Zawsze bowiem do czynienia będziemy  mieli z ludzką perspektywą oglądu rzeczywistości, określaną ramowo przez wyobrażenia i schematy oraz funkcje, jakie przypisujemy naturze. Kształty, które budzą wątpliwości w pracach artystki zostały kiedyś rozpoznane naukowo, sklasyfikowane, nazwane, opisane, a jednak ich niedookreślona forma zachęca do stawiania naukowych tez w stan podejrzenia. Może to, co próbuje uporządkować nauka jest zaprzeczeniem „naturalnej – natury – natury”? Słowo to powraca zawsze do nas jako symbol czegoś nieskażonego i pierwotnego – bo właśnie w przyrodzie odnaleźć można wciąż biologiczną zdolność do samoprzekształcania się, przemiany, przechodzenia przez kolejne stadia rozwoju i formy. Jest to więc w istocie idealny obiekt artystyczny, nieustannie zmieniający swoje oblicze w oglądzie widza-obserwatora. Dlatego właśnie największą uwagę Agaty Szymanek przyciągają te fragmenty fotografii, na których nie dostrzegamy już granic naukowego (a  co  za  tym idzie – ludzkiego) przyporząd-kowania.